Czegóż tam nie było?! Chłód, deszcz, potworne błoto, umazane po czubek kasku postaci, których czasami nie sposób było rozpoznać. I kapitalna walka. Bez kalkulowania, bez tworzenia misternych strategii, bez widocznego ostatnio tak bardzo układania zawodników na trasie dyspozycjami z wozów technicznych. Efekt? Faworyci, zostawieni sami sobie, zaszachowali się tak bardzo, że wyścig im odjechał.
Choć może zwyczajnie nie mieli już siły? Nie wiadomo. Wiadomo, że 12. edycja Strade Bianche na pewno przejdzie do historii. I dla Kasi Niewiadomej, która po raz trzeci z rzędu zameldowała się na drugim miejscu i moim zdaniem zasługuje co najmniej na jakiś mały obelisk przy tej drodze 😉
I dla Wouta Van Aerta, który w wyścigach klasycznych ledwie debiutuje, choć z pewnością dzisiejsza trasa premiowała jego przełajowe umiejętności.
I dla Tiesja Benoot’a, który w 100% zrealizował strategię swojego rodaka i pokazał, że wie, co to znaczy „sometimes you just need big balls”. Ograł dziś wszystkich wielkich.
I dla wszystkich innych, którzy przejechali to toskańskie piekło.
Tak się zapowiadało:
I tak się skończyło 🙂
Za takim wyścigiem tęskniłem! Czekam na więcej!
Tradycyjne podsumowanie tutaj: http://www.sport.pl/kolarstwo/56,64993,23095641,kolarstwo-niewiadoma-druga-kwiatkowski-poza-pierwsza-dziesiatka.html
Foto za: http://strade-bianche.it