Nie, to jeszcze nie koniec.

W cokolwiek by nie grał Dave Brailsford, rozsiewający kontrolowane plotki o potencjalnych nabywcach dzisiejszego Team Sky, do obwieszczenia „końca drużyny” jest jeszcze bardzo daleko. A najprawdopodobniej nie nastąpi to wcale.

Kwiatkowski_Golas_Team_Sky

Dave Brailsford lubi od czasu do czasu dolać oliwy do ognia, licząc na to, że temperatura dyskusji w sieci na moment się podniesie i prędzej czy później jakiś strzęp informacji dotrze tam, gdzie powinien. Najwyraźniej doskonale orientuje się w tym, jak działają dzisiejsze mechanizmy komunikacyjne, bo skuteczność jego planu wydaje się być stuprocentowa: jeszcze się sezon na dobre nie rozkręcił, a o Team Sky jest nieustannie głośno.

Ma to jednak pewne skutki uboczne: jak się mówi dużo, to nie zawsze wystarczająco precyzyjnie, wiec od czasu do czasu można gdzieś trafić na informację np. o gorączkowym poszukaniu ratunku i budowaniu nowych struktur „na bazie kończącej w tym roku działalność grupy Team Sky”, co jest oczywistą nieprawdą, przynajmniej na chwilę obecną.

Jakiś czas temu pisałem o tym, co leży u podstaw dzisiejszej sytuacji Team Sky i jakie możliwe konsekwencje czekają grupę w tym roku (żadne!). Najwyraźniej pora to trochę rozwinąć.

Mało kto zagłębia się w to, jak zbudowane są drużyny kolarskie, a rozwiązań w tej materii bywa sporo. W przypadku tego, co znamy jako Team Sky mamy po prostu do czynienia ze zwyczajną działalnością gospodarczą, zarejestrowaną w brytyjskim odpowiedniku naszego KRS pod numerem 04078205, pod nazwą Tour Racing Limited. Upraszczając: jest to po prostu spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, która posiada w tej chwili dwóch udziałowców: Sky UK Limited (85% udziałów) i 21st Century Fox Europe Inc. (15% udziałów – dokopałem się danych sprzed dwóch lat, ale chyba niewiele się zmieniło).

Nie znam się zbyt dobrze na brytyjskim prawie gospodarczym, ale nie wydaje mi się, żeby działalność spółki z o.o. można było po prostu „zakończyć”, ponieważ każdy jeden udział posiada określoną wartość, więc puszczenie tychże udziałów po prostu z dymem i obwieszczenie, że od 1 stycznia 2020 roku firma nie funkcjonuje, oznaczałoby dla udziałowców konieczność wpisania tych wartości w straty, a za to każdy menedżer dostałby po uszach. Wyjątkiem jest sytuacja, w której taka spółka przynosi straty (udziałowcy mogą zadecydować o likwidacji firmy w celu ich zminimalizowania), ale to nie dotyczy Tour Racing Ltd, bo z raportów finansowych wynika, że jest na lekkim plusie. W sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie Team Sky, udziały Sky UK i 21st Century Fox najprawdopodobniej muszą po prostu znaleźć nowego właściciela.

Ze słów Brailsforda, wypowiedzianych jeszcze bodaj pod koniec ubiegłego roku wynikało, że Team Sky finansowanie na 2020 rok zespół ma zapewnione bodaj w 70%. To by oznaczało, że potencjalni nabywcy udziałów spółki stoją już w kolejce i czekają, aż wyjaśni się kto kupi ile i jaki będzie miał wpływ na los drużyny. Jest wielce prawdopodobne, że trwają jeszcze rozmowy z potencjalnym głównym udziałowcem (sponsorem), ale nie można wykluczyć, że i ta sprawa jest już załatwiona.

W co zatem gra obecnie Dave Brailsford, wypuszczając co jakiś czas kontrolowane plotki o rozmowach: a to z Sylvainem Adamsem z Israel Cycling Academy, a to z Olegiem Tinkoffem, a to z prezydentem Kolubii? Przecież kilkanaście dni temu sam mówił, że pieniądze lubią ciszę, a najważniejszą rzeczą, której oczekują od niego potencjalni partnerzy do rozmowy jest to, żeby trzymał język za zębami.

Moim zdaniem (co podkreślam, bo to tylko moje przypuszczenie) jest to pewnego rodzaju próba wywarcia presji na potencjalnie zainteresowanych, żeby nie czuli się zbytnio skrępowani w szerokim otwieraniu portfeli i grze o możliwie największe udziały, bo w przeciwnym razie do tej gry wejdzie kolejny gracz i cały tort trzeba będzie dzielić na mniejsze kawałki. Mówiąc wprost: są to komunikaty typu: „nie wygłupiajcie się panowie, tylko wypisujcie na czekach większe kwoty, bo w przeciwnym wypadku sprzedam wasze rodowe srebra za hummus i kokę”.

Nie podejrzewam, żeby chodziło o cokolwiek innego, a już na pewno nie jest to sytuacja, w której moglibyśmy mówić o „kończącej w tym roku działalności ekipie Team Sky”. Jestem gotów zrobić co najmniej 100 pompek, gdyby coś takiego nastąpiło, a zaznaczam, że mam bardzo słabe ręce…;)

Foto: M.Czykier (Michał Kwiatkowski i Michał Gołaś na Rynku w Krakowie, start Tour de Pologne 2018)

PS. Gdyby ktokolwiek byłby zainteresowany śledzeniem na bieżąco moich komentarzy o tym, co się dzieje w kolarstwie i wokół niego, zapraszam na moją nową stronę na Facebooku, którą uruchomiłem głównie po to, żeby trochę oddzielić tematy kolarskie od codziennej pisaniny o sprawach wszelkich, którą uprawiam na „prywatnym” profilu. Lub na Twittera, jak kto woli 😉

Jeden komentarz na temat “Nie, to jeszcze nie koniec.”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.