Wiecie, za co najbardziej podziwiam Rafała Majkę?
Za to, że codziennie wsiada na rower i jedzie dalej.
Za to, że mimo wszystko ciągle mu się chce, nawet kiedy czuje, że coś tu nie działa jak powinno, coś nie wychodzi i to wszystko nie tak miało być.
Za to, że codziennie widzi, jak cel mu ucieka i robi się coraz bardziej niewyraźny, a on nic nie może zrobić, ale mimo to każdego dnia daje z siebie wszystko.
Za to, że nie rezygnuje, mając świadomość, że spora grupa internetowych znawców wszystkiego już go skreśliła i zatruwa pozostałych swoim odwiecznym „a nie mówiłem?”. Raczej na pewno tego nie czyta, ale jestem pewien, że ma tę świadomość.
Za to podziwiam go najbardziej. Za to podziwiam wszystkich sportowców.
Mam tylko jedno małe marzenie: niech każdy z nas zrobi codziennie chociaż jedną rzecz z takim samym zaangażowaniem, z jakim Rafał walczy o to uciekające mu Giro.
Tylko tyle.
Jestem pewien, że świat stanie się wtedy znacznie piękniejszy.
______________________________
Foto: Fabio Ferrari / La Presse